2.05.2012

Sezon na góry.

W ostatnią niedzielę kwietnia rozpoczęłam z moją rodzinką sezon trekkingowy.
Na rozgrzewkę było wejście na Żar... z nieba też lał się żar.
Szczerze mówiąc na Żar wchodziłam ho... ho... temu, czyli jako dziecko...
Okazji na zdobywanie tego szczytu (szczytu? ha... 760 m) mam sporo, bo niedaleczko mieszkają moi rodzice, ale tak to zazwyczaj bywa, że jeśli masz blisko, to zostawiasz na później.
Rozczarowanie Żarem było. Spodziewałam się lunaparku... ale nie aż takiego... nie tyle pierwszy pogodny weekend tego lata nagonił ludzi ile łatwość dostania się na górę kolejką, zresztą w spadku po Gubałówce. Nie powiem po liftingu, całkiem... całkiem.
Jednak nie dla mnie te klimaty... ale czasem trzeba i tego zakosztować, aby mieć porównanie.
W równie upalny poniedziałek wdreptaliśmy na Magurkę... było super, na trasie tylko my, cisza i budząca się przyroda... błogość takich chwil nieopisywalna...  


1 komentarz:

  1. Straaaaasznie zazdraszczam - uwielbiam chodzenie po górach!

    OdpowiedzUsuń

Uwaga: tylko uczestnik tego bloga może przesyłać komentarze.

Copyright © Szablon wykonany przez Blonparia